Poznajcie pojęcie, które występuje powszechnie w nauce, czy to przyrodniczej, czy humanistycznej – jeden z wielkich produktów ludzkiej ekspansji intelektualnej – System. Sklasyfikowaliśmy i opisaliśmy mnóstwo systemów. System planetarny, system liczbowy, system nerwowy, operacyjny, czy też system polityczny. Ludzie kochają się w systemach, bowiem przekonani są, że wynalazek taki wykona za nich cały proces. O ile większość ich rodzajów działa, a więc tych, których spójne elementy spełniają nadrzędną funkcję, o tyle system, którego elementem jest wolny człowiek, nie powinien być nazywany systemem – to właśnie zamierzam uzasadnić pisząc ten tekst.
Od zarania dziejów ludzie organizowali się tak, aby wspólnymi siłami sięgać swych potrzeb. Jednak grupy lepiej usytuowane szybko ulegały wrażeniu, iż potrzeby jednych są „ważniejsze” od potrzeb innych ludzi. Dynamika tak uwarunkowanych społeczeństw często generowała nierówności, a finalnie przemiany, których celem miał być powszechny dobrobyt. Następowało „nowe rozdanie” i historia zataczała koło. Jakoby kompromisem w przestrzeni myśli ludzkiej o doskonaleniu społeczeństw okazały się takie koncepcje filozofii społeczno – gospodarczej jak demokracja, kapitalizm czy socjalizm. W sposób naturalny wszystkie te idee zostały w praktyce wypaczone przez samego człowieka, zanim na dobre rozkwitły.
Demokracja już u swych początków zaznała nieprawidłowości, gdy w wyniku manipulacji okręgami wyborczymi w Republice rzymskiej, do władzy dochodziły często te same, wpływowe rody.1 Współcześnie zaś, media masowego przekazu kontrolowane przez miliarderów kreują nam iluzję demokratycznie wybranych rządów. W końcu przecież przywództwo jednych jest bardziej „uprzywilejowane” i „skuteczne” od zwierzchnictwa innych. Kapitalizm, który prawdopodobnie najlepiej wpisuje się w cnotę egoizmu człowieka, również okazuje się nie spełniać, jako system gospodarczy, nadrzędnie zaplanowanego owego powszechnego dobrobytu. Jego twórcy mylili się, sądząc, że z pracy i kapitału wyniknie zysk dla tych, którzy chcą się ubogacić. Szybko okazało się, że nie każdy chętny ma równe szanse, gdyż przychód z pracy jest niewspółmiernie mniejszy od przychodu z kapitału i nierówność ta rośnie szybko wraz z pozornym rozwojem gospodarczym – prędzej czy później następuje wyzysk.2 Ratunkiem dla ludu w dobie rewolucji przemysłowej, nacechowanej przez żądzę pieniądza, stał się socjalizm – zapisany na kartach przez swych prekursorów miał być systemem politycznym, który stworzy społeczeństwo bez podziałów i ubóstwa, oparte na współpracy międzyludzkiej, w którym bogactwo będzie dobrem wspólnym. Nim jednak rozwinął się, struktury waliły się pod naporem chciwości władzy. (Fot. 1) W drugiej połowie XX wieku w krajach komunistycznych bloku ZSRR, czerpiących z ideologii socjalizmu, charakterystycznym było trwonienie i rozkradanie dostatku narodowego, wynikające z braku poczucia własności prywatnej, o którą naturalnie każda żywa istota dba.
Widząc, jak naturalne popędy ludzkie niszczą w zalążku najpiękniejsze idee, nie pomińmy tej „ludzkiej” strony jednostki, duszy, indywidualności, człowieka. Oto najwyrazistszy przykład systemu, który zawiódł, ponieważ jego trybem był człowiek.
W latach 80’ „zimnej wojny” – czasach kulminacyjnego napięcia pomiędzy zachodem (NATO) a ZSRR (Układ Warszawski), Związek Radziecki produkował i dysponował rakietowymi pociskami balistycznymi SS – 20, zdolnymi przenosić głowicę jądrową na odległość ponad 5 000 kilometrów. W odpowiedzi, NATO zapowiadało znaczne powiększenie arsenału w bliskim sąsiedztwie krajów Układu Warszawskiego. We wrześniu 1983 r. armia radziecka zestrzeliła cywilny lot Korean Air 007, co doprowadziło do szczytowej eskalacji napięcia. Wywiad radziecki KGB w paranoi coraz mocniej sygnalizował niezapowiedziany, nagły atak atomowy ze strony USA.
Panowała wówczas obustronna doktryna wojny nuklearnej MAD (Mutual Assured Destruction – wzajemne zagwarantowane zniszczenie).3 Doktrynę taką przyjęto na podstawie Równowagi Nasha (John Nash, bohater słynnego filmu „Piękny Umysł”), która mówi, że warunkiem koniecznym do utrzymania pokoju jest posiadanie arsenału potężniejszego od arsenału przeciwnika. Jeśli jedna strona zaatakuje, to wygra, ale jeśli dwie strony zaatakują się wzajemnie (a system zakładał taki scenariusz w przypadku ataku nuklearnego którejkolwiek ze stron –tak zwany Dylemat Więźnia), obie przegrają.4 W tym przypadku system oparty na teorii gier Nasha nie przewidział nieprzewidywalnego – człowieka. Ponadto system radzieckiej obrony powietrznej i wczesnego reagowania w sytuacji zagrożenia jądrowego, sam w sobie zawierał cześć nieobliczalną.
26 września 1983 roku, w Centrum Wczesnego Ostrzegania Sił Powietrznych ZSRR mieszczącego się w bazie wojskowej pod Moskwą, służbę pełnił podpułkownik Stanisław Pietrow (Stanisław Jawgrafowicz Pietrow, 1939 – 2017, Fot.2). Nadzorował on pracę nowo opracowanego systemu „OKO”, wspieranego przez satelity wczesnego ostrzegania przed pociskami balistycznymi. Cztery minuty po północy rozległ się alarm mówiący o tym, że z terenu USA wystrzelono na ZSRR rakietę balistyczną. Pietrow i jego podwładni w przerażeniu zaczęli sprawdzać komputery w poszukiwaniu błędu. Okazało się, że wszystko działa poprawnie. Minęło kilka minut gdy syrena zabrzmiała znowu, tym razem ostrzegając przed czterema rakietami, które za pół godziny miały uderzyć w Związek Radziecki.
Napięcie przekroczyło próg dla racjonalnego rozumowania zdrowego człowieka i pułkownik Pietrow prawdopodobnie kierował się pozazmysłową intuicją. Zgodnie z procedurami powinien zawiadomić naczelne dowództwo na Kremlu, po czym sekretarz generalny KPZR, Jurij Andropow, najprawdopodobniej podjął by decyzję o odwetowym ataku jądrowym na Stany Zjednoczone. Tak się jednak nie stało. Zagłada atomowa wisiała w powietrzu, ale Pułkownik Stanisław Pietrow postanowił zignorować sygnały – uznał, jak później wspominał, że USA nie zaatakowały by zaledwie pięcioma rakietami. Pietrow okazał się być wtedy słabym ogniwem w systemie, natomiast po latach, wielkim bohaterem.
Na Sowietów nie spadła ani jedna bomba, a komputery – jak się okazało – błędnie odczytały odbłyski słońca w chmurach nad USA, jako startujące rakiety. Oficjalnie Pietrow nie został za ten czyn ukarany przez swoich zwierzchników, ani też nagrodzony. Po przesłuchaniach odsunięto go od służby i jako emeryt mieszkał do śmierci pod Moskwą w miasteczku Friazino, utrzymując się za równowartość 650zł miesięcznie. Cały incydent utajniono, aż do roku 1998, gdy świat się o nim dowiedział.
Jak już napisałem na początku, system, którego elementem jest wolny człowiek, nigdy nie spełni swojego zadania. Psychika ludzka jest jak głęboki kosmos, ciemne głębiny oceanu – niezbadana. Nigdy nie przewidzimy z całą pewnością, jak w danej sytuacji postąpi człowiek. Aby zbliżyć się do ideału możliwie jak najbardziej, należało by skonstruować system, którego założenia byłyby oparte na naturalnych odruchach i cechach człowieka. Innym problemem jest rozstrzygnięcie, czy owe skłonności nabywamy już w łonie matki i poprzez pierwsze lata życia? czy może wynikają one z natury życia i wszechświata? – odpowiedź na to pytanie jest punktem wyjścia dla próby stworzenia „systemu idealnego”.
Marcin Gibas
- “ANCIENT ROME FROM THE EARLIEST TIMES DOWN TO 476 A.D.”, BY ROBERT F. PENNELL. Annourbis.com
- “Kapitał w XXI wieku.” Piketty Thomas
- Doktryna MAD – nuclearfiles.org
- Równowaga Nasha – wikipedia.org
- “Stanisław Pietrow. Człowiek, który zapobiegł III Wojnie Światowej.” Historia.org.pl