Zobaczyć Saturna

zobaczyć saturnawww,pixabay.com

Urodziłem się, rodzice mnie uchowali i zacząłem się bawić. Na początku w piaskownicy pod oknem domu, później nieco dalej, na osiedlowym placu zabaw. Mając kilka lat zacząłem ciekawić się światem i patrzeć w gwiazdy, a gdy poszedłem do szkoły opowiadano mi o kosmosie. W książkach było o planetach i słońcu…. Merkury, Wenus, Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn…. Saturn był najbardziej osobliwy dla umysłu młodego nastolatka. Na fotografiach w podręcznikach widniał jako planeta z charakterystycznym, świecącym dyskiem wokół. Wówczas zwracałem też uwagę na nią gdy pokazywana była w programach popularnonaukowych w telewizji. Saturn utkwił w moim obrazie świata i wiedziałem, jak gdyby „od zawsze”, że gdzieś tam, w tej czarnej kosmicznej przestrzeni krąży po orbicie.

Przyszedł czas gdy doznałem magicznego uniesienia. Mając jakieś 17 lat, jeden z majowych wieczorów spędzałem z Mamą (jak to bywało często) u Wujka. Był On i jest pozytywną postacią, patrzącą w gwiazdy od zawsze – Jak Ja. Uwielbiał zadzierać wzrok w górę i rozmyślać o sprawach przyrody – hodował zresztą mnóstwo kwiatów. Zamiast o pracy wolał pomówić o zjawiskach, przy czym stać Go było na lunetę. Tego wieczoru pokazał mi niebo…

Zobaczyłem Saturna na własne oczy. Luneta niewielka, ale widać było przez nią planetę – w środku mała, jasna kula, a wokół świetlisty pierścień. Włosy stanęły na skórze i w umyśle wyrył się ślad który noszę do dziś. Patrzyłem zdumiony przez kilka chwil, aż obiekt zniknął z pola widzenia. Zanim nastawiliśmy lunetę znowu, uzmysłowiłem sobie, że Saturn jest na prawdę. To coś z książek i telewizji istnieje rzeczywiście. Ta mała kropka na wieczornym, letnim niebie, którą większość ludzi widzi jako gwiazdkę jest w istocie planetą – Saturnem.

To, czego uczyłem się w szkole i to, co myślałem o tym wszystkim, aż do czasu gdy przyszedł ten niezapomniany wieczór z Wujkiem… To wszystko było niczym iluzja, fantazja i obrazek. To było, ale „gdzieś w powietrzu”, nienamacalne, niematerialne. To była tylko część mitu i opowieści, której słuchałem od dziecka i którą żyłem.

Ta historia uświadomiła mi po latach, jak mityczny jest nasz świat. Żyjemy w czasach mediów masowego przekazu, które kreują naszą iluzję, fantazję, nasze mity i opowieści. Tak bardzo powszechna telewizja jest niejednokrotnie jedynym oknem przez które śledzimy wydarzenia. Pomimo, że często są one nienamacalne, niematerialne i „gdzieś w powietrzu”, znajdują miejsce w naszym obrazie rzeczywistości, jako te prawdziwe. Nie będąc zdumionymi żyjemy w mitycznym świecie.

Bywa jednak czasem, że opowiadają nam na ekranie o rzeczach dziwnych. Pokazują ludzi będących na szczytach władzy korporacyjnej i mających wpływ na rzeczy wielkie, którzy raz do roku spotykają się aby ustalać coś w wielkiej tajemnicy – jak Saturn, są tylko obrazkiem, ale kiedy weźmiemy lunetę, zadziwieni wstrzymamy oddech, że to jest naprawdę. Ci ludzie robią to rzeczywiście.

Wówczas przebudzimy się ze snu.

 

Marcin Gibas