To wschodnioeuropejska trasa północ – południe. Na jej krótkim odcinku łączącym dwa miasta wojewódzkie trwa właśnie budowa drogi ekspresowej. Na wysokości małego miasteczka droga ciągle sie korkuje wskutek nieprzerywanych prac budowlanych. Powstało tymczasowe rondo, a to jedzie powoli ciężarówka wywożąca kruszone skały, a tu ruch spowalnia maszyna czyszcząca nawierzchnię jezdni. Wszyscy kierowcy cierpią na niecierpliwość… Prawie natychmiast dopada ich nerwica. Operator czyszczarki jakiś taki zrezygnowany, znudzony, bez życia… Jakby był jednością – on i ta maszyna czyszcząca. Na cierpiących twarzach kierowców rysuje się frustracja. Przecież mógłby jeden z drugim spokojnie to przeżyć, ale nie dziś, kiedy się spieszy… Zresztą jutro też nie, bo będzie się spieszył. Permanentnie ktoś na coś czeka, przytupując nogą nerwowo. Trzeba coś szybko dostarczyć. Kierowca – handlowiec pędzi, bo w hurtowni czekają na zamówienie. Obiecali dekarzowi, że będą rynny na “zaraz”. Fachowiec przecież nie może stać z robotą, bo trzeba biec na drugą. Uczestnicząc w tym wyścigu nadarza się okazja, aby poznać kogoś takiego. Podczas przywitania daje się odczuć dotyk szorstkiej, zniszczonej dłoni a w uchu słychać oddech zmęczenia. Spoglądając w jego oczy nasuwa się pytanie…. Mieć? Czy być?
W czasach przepychu, bezwiednej konsumpcji kultury materialnej gubimy sens i esencję życia. W bezmyślności dajemy się ogłupić telewizji i reklamie, które narzucają nam światopogląd i trendy społeczne. Wszyscy Ci ludzie pędzą w amoku za znikającym punktem. W pogoni stawką jest posiadanie. Drogi, polerowany blat szafki kuchennej będzie bardziej porządany od tego w okleinie, nawet jeśli będzie pomazany tłustymi plamami i zastawiony brudnymi naczyniami. Buty bez odpowiedniego znaczka na podeszwie też są nic warte, ponieważ nie wypromował ich dla mas żaden z wielkich kapitalistycznych tworów. Nie dla tego, że mogłyby być słabej jakości i nietrwałe. Bohaterowie tego epizodu często nawet nie wiedzą co chcą mieć. Liczy się to, co potencjalnie mogą mieć… Liczy się pieniądz.
W czasach gdy handel opierał się na wymianie dóbr, ludzie żyli według swoich potrzeb. Kiedy ktoś miał drzewko owocowe, które obrodziło obficie, mógł wymienić nadmiar owoców na rzecz, której potrzebował w swoim życiu. I choć pieniądz miał być służącym człowiekowi wynalazkiem, odkąd wymiana zaczęła następować za pośrednictwem środka płatniczego, całe społeczeństwa stopniowo popadają w iluzji posiadania. Ludzie spędzają czas w irytacji, tracąc zdrowie i witalność, zapominając o swoich naturalnych i prawdziwych potrzebach – miłości, bycia wśród bliskich czy spełniania swoich ukrytych, górnolotnych marzeń. Niektórzy robią to, aby zdobyć podstawowe środki do życia w tej cywilizacji materialnej, ale inni wybierają tę drogę bez refleksji. Nierówny oraz niesprawiedliwy wyścig trwa. Dokąd poprowadzi naszą cywilizację?
Marcin Gibas