Tytułem wstępu
Minęło wiele czasu, nim ukierunkowałem swą myśl oraz to, co warto przekazać w temacie nadmiernego efektu cieplarnianego spowodowanego przez człowieka oraz w kwestii globalnego ocieplenia. Doszedłem do wniosku, że rozprawa merytoryczna nad tymi zagadnieniami pozbawiona jest sensu, ponieważ zbyt silna agenda stoi po stronie zła – ludzi bezdusznych i chciwych. A właściwie to oni współtworzą tą agendę. Przedstawione tu argumenty pozostawiam do indywidualnej, zdroworozsądkowej analizy czytelnika.
Tym, którzy odczuwają dyskomfort intelektualny powodowany “cieplarnianym strumieniem informacji”, polecam przeczytać ten tekst. Mam nadzieję, że pomoże on w wyrobieniu poglądu na sprawę.
Ktoś zarzucił mi kiedyś, że rozpowszechniam “klimatyczne kłamstwa” i oznajmił, że ludzi którzy to robią należy piętnować. Cóż za arogancja – pomyślałem. Już historia zna przykłady piętnowania przez establishmenty polityczne, kościelne itp. Po długich latach okazywało się, gdzie leży prawda. Cytując klasyka:
”Im dalej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą. Prawda jest nową mową nienawiści. Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest czynem rewolucyjnym.” G. Orwell.
Zamiast twierdzić, jaka jest prawda (niczym “alfa i omega”) wolę powiedzieć uczciwie, że po prostu bronię swojego stanowiska.
Globalne oślepienie – dlaczego?
Globalne ocieplenie i efekt cieplarniany to dwa pojęcia, które przenikają się wzajemnie w rozmowach o ziemi, ekologii, czy prognozach dla ludzkości na następne dekady. Każdy słyszał zapewne, iż stoimy na progu katastrofy klimatycznej i zagłady naszej cywilizacji jeśli nie powstrzymamy tych procesów. Dla wielu jest to część medialnego szumu, bowiem zewsząd atakowani jesteśmy takimi informacjami, które często są ze sobą sprzeczne. Oficjalne stanowisko nauki mówi, że ludzkość w epoce wyżu gospodarczego przyczyniła się – i nadal to robi – do katastrofalnego w skutkach, wzmożonego wzrostu średniej temperatury na ziemi. Jednak często słychać też opinie innych ekspertów, jakoby rzekomy, nadmierny efekt cieplarniany spowodowany przez człowieka był fikcją naukową, a globalne ocieplenie częścią naturalnego rytmu planety.
Efekt cieplarniany – co to?
A więc zacząć należy od wyjaśnienia, czym jest efekt cieplarniany oraz globalne ocieplenie. Mianowicie – efekt cieplarniany zachodzi, gdy gazy cieplarniane, wchodzące w skład atmosfery naszej planety, pochłaniają dużą część promieniowania cieplnego emitowanego przez jej powierzchnię, nie pozwalając mu na ucieczkę w kosmos. Promieniowanie to emitowane jest na skutek częściowego pochłaniania przez ziemię energii słonecznej. Upraszczając – skorupa ziemska absorbuje sporą część (około 70%) energii promieniowania słonecznego a następnie oddaje tą energię w postaci promieniowania cieplnego, które pochłaniane jest w dużym stopniu przez gazy cieplarniane zawarte w atmosferze. Należy zdać sobie sprawę, iż proces taki jest naturalnym dla ziemi. Gdyby nie obecność gazów cieplarnianych temperatura na powierzchni planety wynosiła by około minus kilkanaście stopni celsiusza.1
Problem pojawia się w momencie, gdy sfera gazów cieplarnianych “wzbogacana” jest wskutek działalności przemysłowej ludzi i techniki w ogóle. W roku 1896 szwedzki chemik i fizyk Svante Arrhenius ocenił, że sztuczne wytwarzanie CO2, który zalicza się do gazów cieplarnianych, może powodować nadmierny wzrost temperatury w perspektywie kilku tysięcy lat. Przewidywania te poprawił później z kilku tysięcy na kilkaset lat. Większość fizyków atmosfery i klimatologów uważa dziś, że współczesne globalne ocieplenie, czyli obserwowany od połowy XX w. wzrost średniej globalnej temperatury, jest w głównej mierze skutkiem sztucznej emisji CO2, przewidzianym przez Arrheniusa. Naukowcy alarmują, iż właśnie teraz jesteśmy świadkami następstw mechanizmu opisanego przez Arrheniusa, choć wyliczone były one na kilkaset lat w przyszłość.
Nadgorliwy lokaj
Arrhenius opisał prosty mechanizm fizyczny, ale twierdzenie, że taki mechanizm z pewnością odpowiada za współczesne ocieplenie, potraktować można jako dokuczliwy alarm nadgorliwego lokaja.
Badania stężeń CO2 w atmosferze oraz jego wpływu na klimat ziemski na przestrzeni nawet setek tysięcy lat wstecz są lepiej obrazujące, bardziej rzetelne i więcej mówiące niż krótkie pomiary z ostatnich okresów. Te drugie mają pokazać nam naszą “gorączkę”. Otóż w latach 1850 – 2011 zanotowano wzrost temperatury światowej wynoszący około 0.8 stopnia. (Fot. 1)
Do lat 40 – tych XX w., czyli zanim rozpoczął się “bum” przemysłowy, wzrosła ona o 0.5 stopnia, co stanowi ponad 63% całego wzrostu. Co więcej, zaraz po II wojnie odnotowano spadek temperatury, który trwał aż do 1975 roku, a więc w latach intensywnej produkcji CO2. Nie wiemy, czy kalkulacje Arrheniusa urzeczywistnią się za kilkaset lat, natomiast, tym bardziej dziwna jest korelacja pomiędzy temperaturą i CO2 w ostatnich czasach. Usłużny lokaj hałasuje z powodu 0.3 stopnia?
Temperatura i CO2 w dawnych czasach
Te pierwsze, wspomniane wcześniej badania interpretowane są dwojako – większość naukowców mówi, iż w dalekiej przeszłości wzrost CO2 powodował wzrost temperatury, natomiast wielu widzi, że to wzrost temperatury powodował zwiększenie ilości CO2. W pewnym sensie oba stwierdzenia są prawdziwe.
Periodyczne zmiany w ruchu orbitalnym ziemi, znane jako cykle Milankovicia (Fot.2), powodują zmiany nasłonecznienia poszczególnych obszarów kuli ziemskiej w różnych okresach czasu.2
Związek CO2 z temperaturą jest tu wynikiem wielu procesów następujących po sobie na przestrzeni około tysiąca lat – bo o tyle czasu spóźnia się wzrost koncentracji CO2 w stosunku do wzrostu temperatury. (Fot. 3)
Zatem najpierw wzrasta nasłonecznienie Arktyki (ostatnio 19 000 lat temu) powodując topnienie lodów i napływ słodkiej wody do północnego Atlantyku. To z kolei zaburza przepływ ciepłych wód z południa na północ oceanu i temperatura wody na południu wzrasta (ostatio 18 000 lat temu). Większa temperatura południowego oceanu skutkuje uwalnianiem się CO2 z jego głębin (ostatnio 17 500 lat temu). CO2 rozprzestrzenia się w atmosferze i w rezultacie cała planeta ociepla się.3
Więc o co chodzi?
- Badania pradawnych okresów pokazują, że ogromne ilości CO2, którego uwalnianie inicjowały nasłonecznienia Arktyki (cykle Milankovicia), powodowały globalny efekt cieplarniany oraz ocieplenie całej ziemi – wychodzenie z epok lodowcowych.
- Trzeba nadmienić, iż sama metoda pomiaru stężeń CO2 obarczona jest dużym błędem, ponieważ w badanych rdzeniach lodowców zachodzą reakcje, w wyniku których maleje ilość uwięzionego tam CO2.4
- Naukowcy na podstawie notowań z ostatnich dekad alarmują, że mamy bezprecedensowy i nagły wzrost globalnej temperatury spowodowany głównie antropogeniczną emisją CO2. Ale wyraźnie widać, iż ten wzrost w czasach wyżu gospodarczego wynosi o 0.3 stopnia i stanowi tylko niespełna 40% całego wzrostu zanotowanego w XX w. (patrz rozdział Nadgorliwy lokaj). Tymczasem większe ocieplenie miało miejsce kolejno w średniowieczu, w czasach imperium rzymskiego, a także – jeszcze większe – około 6 tys. lat temu w okresie tak zwanego maksimum holoceńskiego. (Fot.4)
Nie można pominąć ważnej informacji płynącej z wykresów cykli Milankovicia, że obecne czasy (od ostatnich kilku tys. lat do dziś) są ogólnie gorące, zgodnie z periodycznością orbity ziemskiej (patrz Fot.2).
W filmie dokumentalnym “The Great Global Warming Swindle” (Wielkie Oszustwo Cieplarniane), poza omawianymi już aspektami, klimatolodzy opowiadają też o związku aktywności słońca z klimatem na ziemi. Mianowicie zauważono, że podczas małej epoki lodowcowej (XIII w. – XIX w.) aktywność słońca była adekwatnie niska. Idąc tym tropem uczeni dochodzą do wniosku, że im większa aktywność, tym większa globalna temperatura na naszej planecie.5
Autorzy filmu opowiadają też o tym, w jaki sposób naciągane są liczby rzekomych klimatologów, autorów publikacji, zgodnych co do faktu wpływu człowieka na współczesne ocieplenie.
Z powyższych rozważań wynika, że o ile równania Arrheniusa są poprawne pod względem merytorycznym, o tyle nie mogą dowodzić wpływu stężenia CO2 na współczesne ocieplenie oraz ocieplenia, które zachodziły w przeszłości. Wszystkie one wydają się być wynikiem złożonych i naturalnych rytmów planety. Coraz częściej mówi się też o manipulacjach nad klimatem ziemskim, które mają być jednym z narzędzi służących osiągnięciu celu przez pewne grupy ludzi, jakim jest nowy porządek świata (new world order – NWO).
Dodatkowo – teoria Arrheniusa to swoiste długofalowe modelowanie klimatu biorące pod uwagę jeden czynnik – CO2, natomiast ocieplenia to procesy bardzo złożone, będące efektem wielu zjawisk fizycznych, chemicznych itd. Należy dodać tu, iż współczesne modele pogodowe oparte o czyste wyliczenia nie są w stanie przewidzieć pogody na dłużej niż kilka dni, ze względu na ogromną zmianę ewolucji układów zaistniałą w wyniku ekstremalnie minimalnej zmiany warunków początkowych. Zatem ciężko uwierzyć w fakt spełnienia modelu przewidującego zmiany na tysiące, czy setki lat w przód.
“Climategate”
Poprawni politycznie uczeni tłumaczą, iż w wiekach średnich i dawniej temperatura miejscami była wyższa niż dziś, natomiast teraz ocieplenie jest globalne. W tym miejscu przychodzi na myśl pewna sugestia – wspomnieć trzeba o incydencie z 2009 roku, kiedy upowszechnienie danych i korespondencji z Climatic Research Unit z Uniwersytetu Wschodniej Anglii dało początek głośnej aferze “Climategate”.6 Największe kontrowersje wzbudziły maile jednego z naukowców, w których przyznał się on do użycia znanego triku, by ukryć spadki temperatur w ostatnich dekadach XX w., oraz te, w których nawoływano do bojkotu czasopism, w których znajdowały się publikacje, w których nie zgadzano się z większością klimatologów. Ponadto przechwycono tysiące innych dokumentów, rozmów, a także kody oprogramowania do rekonstrukcji danych paleoklimatycznych temperatury na ziemi. Rzecz oczywista, żadna z komisji prowadzących dochodzenie nie dopatrzyła się wykroczeń w etyce naukowej badaczy…
Podsumowanie
Podsumowując, mowa o wpływie człowieka na współczesne globalne ocieplenie stała się częścią nowej “religii” i poprawności politycznej, natomiast przeciwników tego poglądu usiłuje się oczernić i oskarżać o herezje. Tymczasem argumenty mają rację bytu po obu stronach, ale żadna z nich nie ma podstaw, aby głosić ostateczną prawdę. Dlaczego więc piętnuje się tylko jednych?
Poza merytoryczną dyskusją nad kwestią antropogenicznego efektu cieplarnianego, do świata opinii publicznej nie przebija się jeden istotny aspekt.
“Konwencja staje się areną walki o kształtowanie nowego gospodarczego porządku w skali globalnej.” – takie wnioski wysuwają autorzy 12 numeru z 16 kwietnia 2010 r. Biura Analiz Sejmowych pod tytułem “Negocjacje klimatyczne – konferencja COP15 i porozumienie Copenhagen Accord”.7 Mowa o szczycie klimatycznym w Kopenhadze, który odbył się w grudniu 2009 roku. Artykuły 36 oraz 38 ze strony 18 projektu traktatu przygotowywanego na ten szczyt mówią o powołaniu rządu światowego kontrolującego wszelką aktywność na świecie pod kątem emisji CO2, a więc kontrolującego gospodarkę i rozwój krajów.8 Tyle wystarczy, aby się przekonać, jakie jest drugie dno problemu i kto za tym stoi, szczególnie, gdy chodzi o grube setki miliardów – tyle bowiem kosztuje transfer zielonych technologii. Bank światowy chętnie oferuje nam pomoc w postaci takich pożyczek…
Marcin Gibas
- https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/efekt-cieplarniany-jak-to-dziala-70
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Cykle_Milankovicia
- https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-to-ocieplenie-powoduje-wzrost-koncentracji-co2-a-nie-na-odwrot-6
- http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/09/ocieplenie-klimatu-to-klamstwo-wymierzone-w-nasza-cywilizacje/
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Globalne_ocieplenie_-_wielkie_oszustwo
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Climategate
- Negocjacje klimatyczne – konferencja COP15 i porozumienie Copenhagen Accord. Zbigniew M. Karaczun, Mirosław Sobolewski. BAS, nr.12, 16 kwietnia 2010 r.
- UNFCCC. AD HOC WORKING GROUP ON LONG – TERM COOPERATIVE ACTION UNDER THE CONVENTION